Komorniki MTB Team nad jeziorem Garda
Wystarczy „jedyne” 1200 km drogi z Komornik aby znaleźć się w jednej z ciekawszych lokalizacji rowerowych w Europie. Zaledwie 13 godzin jazdy autem. A jak jedziesz super wygodnym Volkswagenem Caravelle z Volkswagen Cichy-Zasada Centrum Poznań to można nawet zmieścić się w 12 godzinach 🙂
Galeria zdjęć: https://www.facebook.com/Komorniki.MTB/posts/3177305299253777
A gdzie można znaleźć około 1000 km oznaczonych tras, gdzie zarówno początkujący cykliści, szosowcy, gravelowcy, jak również riderzy MTB i enduro znajdą coś ciekawego dla siebie? To właśnie okolice włoskiego jeziora Garda zostały obrane na cel przez dziewięciu spragnionych przygód członków Komorniki MTB Team.
Zapierające dech w piersiach krajobrazy, fantastyczna roślinność i urzekające swym bogactwem i różnorodnością ukształtowanie terenu, to tylko część tego, czego można zaznać na rowerowym urlopie w północnej części Lago di Garda. Pod kątem rowerowym można tu uzyskać niemal wszystko: sztywne i długie podjazdy, urokliwe trawersy, wymagające technicznie zjazdy, częste zmiany krajobrazu i pogody, a przede wszystkim całodniowe obcowanie z górskim klimatem autonomicznego regionu Trentino.
A jak to wyglądało konkretnie dzień po dniu?
Dzień 1
- Dystans: 43 km
- Suma podjazdów: 1300 m
Tuż po przyjeździe na miejsce, dziewięciosobowy zespół podzielił się na dwie grupy. Czterech zawodników postanowiło w ciągu dwóch dni objechać Lago di Garda na rowerze. O tej wyprawie kilka słów od Mateusza:
2 dni po 6h jazdy oraz po 90 km dziennie potrzebowali nasi zawodnicy aby objechać na rowerach największe jezioro Włoch - Lago di Garda. Dzień pierwszy to start z Nago-Torbole i jazda po ścieżkach po wschodniej stronie jeziora na południe do miejscowości Sirmione. To głównie w 80% dobrze przygotowane ścieżki rowerowe, które prowadzą przez piękne, nabrzeżne miejscowości.
Dzień drugi to nadal świetnie zorganizowana trasa oraz wiele skalistych tuneli, z których najdłuższy miał ponad 3500 m a łącznie było ich ok. 15 km. Alpejska, górska pogoda na północy przechodząca na południu w upalną, ponad 30-stopniową pogodę ostro dała w kość, ale cel osiągnięty 💪
Natomiast pozostała piątka już od pierwszego dnia postawiła na to co tygryski lubią najbardziej: podjazdy i zjazdy. Zaczęło się od wspinaczki w pięknej miejscowości Arco i dalej ścieżkami i szutrami do góry. Na górze lasagna w Malga Zanga - smakowała wyśmienicie! Na zakończenie piękne widoki i rozległe panoramy, górski chłodek i włoskie espresso.
Dzień 2
- Dystans: 39 km
- Suma podjazdów: 1200 m
Podczas gdy grupa wyprawowa kontynuowała objazd jeziora, pozostali tego dnia wybrali się w zachodnią część, w kierunku Lago di Ledro. Podjazd na przełęcz Guil należał do wyjątkowo wymagających ze względu na nachylenie przekraczające miejscami 20%. Nagroda jednak nadeszła zaraz po osiągnięciu wysokości: fantastyczne naturalne ścieżki z korzeniami i kamieniami, eksponowane ścieżki na zboczach, tunele skalne i obowiązkowy punkt widokowy Punta Larici. Nie obyło się bez awarii, ale dzięki zestawom naprawczym łatanie dziur w oponach poszło szybko i sprawnie.
Podczas zjazdu nie można było nie zatrzymać się na tarasie Hotelu Panorama na piwko, espresso i Panna Cottę. A już pod koniec wracając do bazy urokliwymi uliczkami Riva del Garda doszło do połączenia obu zespołów. A już późnym wieczorem: świętowanie podwójnych urodzin Pawła&Pawła nad brzegiem jeziora Garda.
Dzień 3
- Dystans: 47 km
- Suma podjazdów: 1200 m
Tego dnia już całą ekipą ruszyliśmy na północ od Riva del Garda, w stronę urokliwego Lago di Tenno. Łatwo nie było, bo pierwsze kilometry to nieustanny podjazd około 1000m w górę. Było duszno i parno, coś wisiało w powietrzu. Urozmaiceniem były fantastyczne drogi pomiędzy uprawami winorośli. Nad jeziorem Tenno obowiązkowa kąpiel i początek zmiany pogody. Dalsza wspinaczka powyżej jeziora to początek solidnej burzy. Pojawił się pomysł zawrócenia z trasy, ale na całe szczęście udało się znaleźć schronienie i ponad 45 minut intensywnej ulewy przeczekaliśmy pod dachem. Dalszy zjazd po śladzie trasy „2022 Bike Marathon Garda Trentino Ronda Piccola” to zróżnicowane single w skali od S1 do S3. Wcześniejsza ulewa dodała jeszcze „atrakcji” i trudności.
Powrót do bazy przez Arco zaowocował „odnalezieniem” świetnej włoskiej restauracji Pace, do której w kolejnych dniach także zaglądaliśmy. Fantastyczna pizza calzone z ricottą i szpinakiem dla wielu stała się idealnym domknięciem nadzwyczaj udanego dnia.
Dzień 4
- Dystans: 45 km
- Suma podjazdów: 700 m
Tego dnia głównym celem było osiągnięcie Monte Altissimo di Nago (2078 mnpm) czyli najwyższego szczytu w paśmie Monte Baldo. Początkowo zielony peleton KMTBT ruszył asfaltem wzdłuż Gardy do miasteczka Malcesine, gdzie nastąpił załadunek wraz z rowerami do kolejki górskiej. W ten sposób szybko i sprawnie wjechaliśmy na główną grań Monte Baldo. Od pierwszej chwili urzekł nas fantastyczny widok na pięknie ośnieżone szczyty w oddali, ponieważ widoczność tego dnia była nadzwyczaj dobra. Tuż przed głównym podjazdem zatrzymaliśmy się na obowiązkowy apfel strudel i espresso na tarasie Rifugio Bocca di Navene. Od tego miejsca już tylko w górę. Najpierw asfaltową drogą, później szutrem na sam szczyt.
Tuż pod Monte Altissimo di Nago znajduje się półka, z której akurat tego dnia rozpościerał się naprawdę fascynujący widok na niemal całe jezioro wraz z panoramą Dolomitów. Spędziliśmy na tej łące pewnie z jakąś godzinę, ale właśnie o to chodzi, aby nacieszyć się maksymalnie takimi widokami. Po nasyceniu krajobrazem nastąpił kolejny długo oczekiwany etap, czyli 2000m górskiego zjazdu. Najpierw mocno technicznie po „telewizorach”, a także po krętych ścieżkach i widokowych szutrach. Pod koniec krętymi drogami dojazdowymi. Jednym słowem był to test nie tylko umiejętności technicznych, ale także sprawności hamulców. To był cudowny dzień!
Dzień 5
- Dystans: 75 km
- Suma podjazdów: 1500 m
W większości przewodników rowerowych wyprawa na przełęcz Tremalzo określana jest klasykiem. W takim razie nie mogło zabraknąć tego klasyku także w naszym planie. Start nastąpił na południowym brzegu Lago di Ledro. Krętym, stromym i dłuuuugim asfaltem wyciągnęliśmy się do Rifugio Garda, a dalej już górskim podjazdem do samej Passo di Tremalzo. Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia i po przejechaniu najdłuższym z tuneli, nastąpił zjazd piękną górską i kamienistą drogą Strada della Grande Guerra, która została wybudowana de facto w celach militarnych w czasach I wojny światowej. Nisko zawieszone chmury tego dnia sprawiały wrażenie, że znajdujemy się w krainie Hobbitów i Golluma (Maciej nawet szukał Sméagola).
Po krótkim postoju w Rifugio Alpini Passo Nota ruszyliśmy leśnymi ścieżkami w stronę przełęczy Guil, skąd już tylko w dół wcześniej poznanym zjazdem z dnia nr 2. Dla części z grupy ponowne pokonanie kamienistych ścieżek wywołało jeszcze większego banana na twarzy.
Dzień 6
- Dystans: 41 km
- Suma podjazdów: 1250 m
Podjazd z Arco do Santa Barbara to także klasyk, którego nie można pominąć. Co prawda sam podjazd być może bardziej nadaje się na rower szosowy, niemniej tak czy inaczej stanowi niezłe wyzwanie i na pewno stanowi świetny trening. To ponad 1000m nieustannego wzniosu. Tuż przed zakończeniem podjazdu przystanek w słynnym Malga Zanga, gdzie zawsze można zjeść coś naprawdę dobrego (świetna lasagna i makaron).
Po chwili odpoczynku ruszamy dalej i po krótkim podjeździe crème de la crème tego dnia. Czyli słynny Naranch Trail. Jest to dość trudny zjazd S2/S3, który weryfikuje techniczne umiejętności zjazdowe, w tym przede wszystkim utrzymanie prawidłowej pozycji i prędkości. W dolnej części zjazdu znajduje się dodatkowo miejsce, w którym warto się zatrzymać, czyli Agriturismo Maso Naranch. Jest to słynna winnica i hotel, do którego często zagląda Simone Moro. Można go tam spotkać w ramach treningów wspinaczkowych (ląduje wówczas na półce swoim helikopterem).
Dzień 7
- Dystans: 47 km
- Suma podjazdów: 1600 m
Niestety czas szybko ucieka i został ostatni dzień rowerowy. Nie mogło zabraknąć kolejnej klasycznej miejscówki czyli Rifugio San Giovanni. Ponad tysiącmetrowy podjazd stromą i krętą drogą nie należał do najłatwiejszych. Ale było warto, bo dalej bardzo przyjemne ciekawe leśne ścieżki i kapitalne odcinki zjazdowe, włącznie z panoramą z tarasu Rifugio San Pietro. Powrotna droga przez piękne winnice z szeroką panoramą Lago di Garda – tak można żyć!
Podsumowanie
Mówi się, że nie ważne gdzie się wybierzesz na rower, i tak najważniejsze jest towarzystwo. To oczywiście prawda i jak pokazał nasz tygodniowy pobyt, ekipa była naprawdę zgrana i świetnie się uzupełniała. Jak dołożyć do tego naprawdę dobrą pogodę i fantastyczne okolice Lago di Garda, to mamy przepis na rewelacyjny tydzień rowerowy. Są już plany na kolejny wypad za rok. Wróbelki ćwierkają, że to również włoskie klimaty…
Dziękujemy Volkswagen Cichy-Zasada Centrum Poznań za super wygodne autko. Zdjęcie naszej Caravellki z tęczą w drugi dzień pobytu nad Gardą doskonale oddaje nastrój i wspaniała energię wyjazdu.
Galeria zdjęć: https://www.facebook.com/Komorniki.MTB/posts/3177305299253777
Komorniki MTB Team - zawsze w dobrym kierunku 🙂