Komorniki MTB Team na weekendzie w górach
Komorniki MTB Team na weekendzie w górach
W pierwotnych planach był Świeradów Zdrój na 3 dni w pierwszy weekend sierpnia. Przedwyjazdowa narada wojenna nakazała jednak przesunąć wyjazd o tydzień ze względu na intensywne deszcze które opanowały cała Polskę. Termin zatem uległ zmianie, lokalizacja tez. Stronie Śląskie i Singletrack Glacensis jak się później okazało było strzałem w dziesiątkę.
Dzień 1
Roland z Szymonem po 3,5h jeździe samochodem docierają do Pawła który już czekał z powitalną kawą na miejscu. Nie tracąc czasu wspólnie ruszyliśmy w teren planując luźniejszy, rozgrzewkowy dzień na okolicznych singlach. Pierwszy podjazd u podnóża Czarnej Góry przypomniał nam niedawny pobyt we włoskim Como. Raz, dwa, trzy i 300m w pionie już na liczniku. Po krótkim odpoczynku zaczęła się właściwa jazda przepięknymi singlami: Międzygórze i Pod Śnieżnikiem. Dotarliśmy do połowy pętli Ostoja i dziwnym trafem pomyliliśmy ślad trasy trafiając na pętlę Jodłowiec. Wspaniały zjazd, wijący się w słońcu i okazałych traw wyprowadził nas na przepiękną łąkę w stylu alpejskim gdzie nawet „milkokształtnych” krów nie zabrakło 😊 Roland z Pawłem śmigali na zjazdach jak szaleni, Szymon spokojniej ale nadrabiał podjazdami. Chcąc nie chcąc wpadliśmy w tempo wyścigowe😊 Z planowanych 40 km zrobiło się 55km. Skończyła się woda i jedzenie. W drodze powrotnej, oczywiście dalej singlami, trafiliśmy na perełkę – singiel Pod Śnieżnikiem Niebieska. Wspaniale wyprofilowane bandy, rewelacyjne podłoże, odpowiednie nachylenie i niesamowite prędkości – to było coś! Zmęczeni ale bardzo szczęśliwi dostaliśmy wieści, że Tomek też już dojechał zaliczając po drodze, jeszcze przed zmrokiem pętle Orłowiec. My za to na koniec dnia zaliczyliśmy jeszcze oczywiście klasykę czyli Milky Way.
Dzień 2
Sudety MTB Challenge ale w “lepszym” stylu. Do ekipy dołączył także Michał zachęcony zdjęciami z w/w wyścigu. Piękne słońce – zaczynamy dzień 2. W planach małe 68km oraz ok 1700m w pionie. Nocna regeneracja u wczorajszych szaleńców wyszła słabo ale jak tu nie skorzystać z takiej okazji! W planach dziś „pure” MTB czyli jazda po niewylizanych singlach, górskich ścieżkach z korzeniami i kamieniami. Pierwsza część trasy pozostawiła niedosyt. Grawelowe szutry to nuda dla rowerowych maniaków na fullach. Dotarliśmy do Czernicy 1100 n.p.m. gdzie pojawił się owy soczysty, surowy zjazd znany ze zdjęć lipcowej etapówki. Co ciekawe, ten słynny fragment okazał się fenomenalny ale krótki. Szymon natomiast jest szczęśliwy ze piesze wędrówki ma już za sobą 😊. Ruszyliśmy dalej. Gorąco, parno i znowu szutry. W dół pędzimy z prędkością 50km/h, w górę zaledwie 7km/h. Wyczerpanie i ostra jazda dają o sobie znać. Powoli kończy się woda. Docieramy jednak do przygranicznej ścieżki biegnącej szczytami gór i zaczyna się prawdziwa, fenomenalna jazda dziewiczym szlakiem. Korzenie, kamienie, błotko czyli cudo dla MTBowców. Rozkochani w szlaku zorientowaliśmy się że bidony i bukłaki dawno już są puste. Jedziemy dalej. Nagle niespodzianka – górska czeska chata i klasyka: knedliki, pifko. Idealne miejsce w idealnym czasie. Och jak to smakowało! „Zatankowani” ruszyliśmy jakby żwawiej i pewniej. Dotarliśmy do…singlowej pętli Rudka… Roland przysiadł i zatęsknił ze zmęczenia😉ale złota godzina wśród traw na zboczu góry wywołała kolejne uśmiechy na naszych twarzach. Cudny zjazd i jazda prosto na pizzę do centrum Stronia. Wieczorem jeszcze wypad autem na okoliczne wzgórze aby podziwiać noc Perseidów. Każdy z nas wybrał sobie określone „pinnarelo”, „specialized”, wakacje i takie tam 😊 Dzień jak co dzień ale ten był wyjątkowo udany.
Dzień 3
Paweł musiał z wielkim żalem wracać do domu, więc nasza czwórka ruszyła na pętle Trojak oraz Orłowiec. Po szybkiej szosowej rozgrzewce dotarliśmy do Lądka Zdrój i dalej na start pętli Trojak. Trasa ta okazała się być wspaniałym zwieńczeniem naszego krótkiego wypadu. Wspaniałe trasy wśród wysokich drzew, zawijasy i nieustanna wspinaczka zakończona ścieżką z kamiennych płyt. Na końcu podjazdu świeżo wybudowany taras widokowy Trojak z przepięknym widokiem na całe pasmo górskie Masywu Śnieżnika. Sam zjazd początkowo ‘rock gardenem’ wywołał uśmiech na twarzy Rolanda, Tomka i Michała a i Szymonowi w końcu się udało zjechać – przełamał się 😊. Pętla Trojak naprawdę super, godna uwagi i warta każdej chwili – szczerze polecamy. Na koniec pozostał już Orłowiec. Oj jak miło było przypomnieć sobie jazdę na etapówce Grzegorza Golonko czyli Mouflon Tracks 😊 Na koniec tryb szosowy i powrót do naszej bazy w Stroniu Śląskim
Podsumowanie. Wyjazd z tych niezapomnianych!!! Przede wszystkim podstawowym warunkiem tak udanych wypraw jest towarzystwo. Jechaliśmy zawsze razem, czekaliśmy jeden na drugiego, zawsze sympatycznie i wesoło. Ubłocone rowery, skrzypiące łańcuchy, intensywność tras, pogoda, przyroda, wspaniałe trasy – wszystko wypaliło. Zapraszamy każdego kto choć raz chce spróbować prawdziwej jazdy MTB.
Komorniki MTB Team – zawsze w dobrym kierunku😊