Komorniki MTB Team na szosowym treningu na przełęczy Okraj

Ola
Napisane przez Ola w dniu
Komorniki MTB Team na szosowym treningu na przełęczy Okraj

Długi majowy weekend to szansa nie tylko na wyścigi MTB, ale też idealny moment by zaplanować jednodniowy wypad rowerowy w góry. Na szosunię 😏😎

Tak, uwielbiamy jeździć po lasach, górkach i błotku, ale ludowe prawdy głoszą, że bez szosy nogi nie wyrobisz. Wielu z nas po pierwszych latach zachwytu nad wolnością jaką daje rower górski do swoich stajni zaprzęga lekkie, szosowe wersje swoich maszyn aby nie tylko zwiększyć moc łydek, ale też zwiększyć doznania oraz poczuć szum gum w peletonie, no i oczywiście “wiatr w paszczę” 😉

W tym roku na tapetę wzięliśmy przełęcz Okraj💪. Z trasą o długości trochę ponad 90km zmierzyliśmy się w składzie: Filip, Krzysztof, Paweł, Szymon i Tomasz (miało być nas więcej, ale niestety zdrowie pokrzyżowało plany😪). Droga nasza co prawda zaczynała się w Kowarach, u stóp podjazdu na przełęcz, ale na początek udaliśmy się w kierunku Podgórzyna. Po początkowych, względnie płaskich kilometrach (takich rozgrzewkowych🔥🚴😎…), dojechaliśmy do pierwszego podjazdu…

Podjazd pod Michałkowice o długość 3,58 i śr. nachyleniu 6% był jednym z czterech znajdujących się na naszej trasie. Nagrodą za jego zdobycie był widok jak z alpejskich pocztówek, choć na polskie Śnieżne Kotły 🏔😎 Następnie po szybkim zjeździe (ach te kilometry w dół tak szybko umykają 🚴), udaliśmy się w stronę Zachełmia podjazdem o długość 4,78, podczas których pokonaliśmy wznios 241m. Tu pod koniec podjazdu czekała na nas 500 metrowa ścianka gdzie nachylenie sięgało momentami 16%. Nie było tu przebacz 🔥🔥🔥, poszukiwanie kolejnych lżejszych przełożeń było daremne, pozostało tylko wstać w pedałki, zacisnąć zęby i pojechać co kto jeszcze miał pod nogą (koledzy patrzą, nikt z buta nie będzie dawał…🫣) Po tych atrakcjach zjechaliśmy (szybko😉) do Podgórzyna Górnego. Ktoś rzucił “ale fajnie już prawie Karpacz i będziemy zaraz z powrotem w Kowarach”. Niemniej kolejny, tym razem prawie 9 km podjazd o nachyleniu średnim 6% do owego ‘karpaczka’ dorzucił kolejne 400m up na rowerowych licznikach i zweryfikował optymizm. Pod Świątynią “Wang” krótki odpoczynek, po którym pozostał nam powrót na linie startu gdzie rozpoczynała się również nasza finałowa wspinaczka na Przełęcz Okraj - Crème de la crème całej wyprawy 🎯

Podjazd o długości 11,80 km i średnim nachyleniu 4% prowadził gładkim asfaltem na wysokość 1050 m n.p.m. Podobno jakiś magik zrobił to w 26 minut, my zadowoliliśmy się czasami od 45 do 60 minut a i tak mieliśmy już dosyć. Jakaż przy tym SATYSFAKCJA 😎🏅🏆

Na szczycie przełęczy każdy obowiązkowo zrobił pamiątkowe zdjęcie, po czym udaliśmy się na uzupełnianie paliwa w naszych pustych żołądkach🍲🍺🍰 Zjazd do samochodu to już czysta formalność, każdy zmęczony ale zadowolony po niemałym wszak wysiłku, kto był ten wie o czym mowa (kto nie był niech żałuje…🤭😎😏)

Cudowne słońce, lekki chłodek (ok 13 stopni), wspaniałe towarzystwo, wielu innych rowerzystów zmagających się z podobnymi trudami, piekące nogi, hartowanie psychy (nosz ileż jeszcze do podjechania?), bufecik na Okraju, genialne zjazdy. Ten kto zasmakuje, na pewno wróci ↩️

Dystans 94km, 1780m przewyższeń, czyli Mniam Mniam 😊

Komorniki MTB Team - zawsze w dobrym kierunku🙂

Ola

Ola

Redaktor tekstów i mediów dotyczących działalności Komorniki MTB Team.