Komorniki MTB Team na 100Jezior#GRVL czyli gravelowy hardcore na zachętę

Ola
Napisane przez Ola w dniu
Komorniki MTB Team na 100Jezior#GRVL czyli gravelowy hardcore na zachętę

W sobotę 9 kwietnia nie mogło nas zabraknąć w Giewartowie nad Jeziorem Powidzkim, gdzie odbyła się inauguracja sezonu wyścigów gravelowych, a zarazem pierwsza edycja 100Jezior#GRVL.

Trasa licząca ponad 250 km i ok.1400 m przewyższeń została poprowadzona po malowniczej krainie wielkopolskich jezior, a startujący mieli okazję obserwować ponad 20 z nich.

Zapraszamy na epicką opowieść naszego zawodnika Pawła Terleckiego, który skusił się na tę “przejażdżkę”😉

W zawodach uczestniczyło około 80 zawodników. Moim towarzyszem doli i niedoli rowerowej był kolega Tomasz. Przed startem można było poczuć dobry klimat, sympatyczne pogaduchy o trasie, sprzęcie i pogodzie mieszały się z delikatnym napięciem i koncentracją.

Godzina 7:35 - ruszamy…

Początek szybki, stawka rozciąga się, początkowo przyjemny wiaterek sprzyja łykaniu kilometrów. Jedziemy w różnych konfiguracjach pojedynczo i parami (obowiązuje zakaz draftingu). Dzięki trackerom, cały wyścig można śledzić online. Sielanka nie trwa jednak długo, bo już po kilku kilometrach z mojego tylnego koła zaczynają dobiegać dziwne dźwięki, a po kolejnych okazuje się, że kręci się ono z dużym oporem. Niestety, ani ja ani żaden z wyprzedzających mnie cyklistów nie posiadamy odpowiedniego klucza. No trudno, trzeba szukać pomocy gdzieś indziej. Lokalizuję najbliższe gospodarstwo i jest! strzał w dziesiątkę! przesympatyczny rolnik ratuje mnie z opresji odpowiednimi kluczami, za pomocą których luzuję zaciśnięte konusy piasty. Wymieniamy jeszcze uwagi na temat współczesnych rowerów -“Panie, kiedyś to do każdego roweru były pompka i zestaw niezbędnych kluczy” - co racja, to racja :)żegnamy się i lecimy dalej w kierunku Gopła i Grodu Popiela.

Nawierzchnie na trasie to prawdziwa mieszanka: od szutrowych sekcji niczym te ze słynnego wyścigu Strade Bianche, przez wymagające odcinki wypełnione kopnym piaskiem aż po szybkie asfalty. Szutry jak w Toskanii, a pogoda jak na belgijskich klasykach i to ona właśnie rozdawała karty w tym dniu, porywy wiatru do 60 km/h, które tworzyły pyłową zasłonę, chwile z opadami deszczu i gradu, to byli najtrudniejsi przeciwnicy odbierający siły i wiarę w dotarcie do mety.

Objeżdżamy największe malownicze jezioro na trasie i jedziemy na zachód, a więc w kierunku, z którego niż znad Skandynawii wraz z chłodnym frontem pompuje nam prosto w twarz masy zimnego wiatru i robi się naprawdę nieprzyjemnie. W towarzystwie wiatru i deszczu pęka nam 100 km, dalej kierujemy się w stronę jeziora Pakoskiego, najbardziej na północ wysuniętego punktu na trasie. Stąd już nie ma odwrotu! -powrót zajmie prawie tyle samo kilometrów…. Wracamy na lewy brzeg Noteci, kilometry lecą w sympatycznym towarzystwie, pęka kolejna setka. Ale żeby nie było aż tak miło, to na niebie pojawia się nimbostratus, który nie wróży nic dobrego - po chwili deszcz, grad i jeszcze większe porywy wiatru, temperatura spada o kilka stopni. Zatrzymywać sie nie ma sensu, ciśniemy dalej, nocka się zbliża i tak ostatnie 30 km pokonujemy pod osłoną nocy. W końcu po ponad 14 h wpadamy na metę, a tam oklaski, medale i przepyszny żurek 🙂

Udział w tym wydarzeniu i ukończenie trasy dały mi ogromną satysfakcję i poczucie dobrze wykonanej roboty w okresie zimowym.

Mam nadzieję, że w przyszłym roku widzimy się na starcie ….trasa ponoć już wyznaczona 😃.

Paweł, jesteś wielki💪👍 wielu na pewno będzie chciało Ci dorównać, tylko pogodę lepszą zaklep 😅

Komorniki MTB Team - zawsze w dobrym kierunku 🙂

Ola

Ola

Redaktor tekstów i mediów dotyczących działalności Komorniki MTB Team.