Alpe Adria – rowerowa przygoda przez trzy kraje

Siedem dni, trzy kraje, ponad 500 kilometrów i niezliczone wspomnienia – tak w pigułce można podsumować epicki wyjazd naszych klubowiczów trasą Alpe Adria! Od imperialnego Salzburga, przez alpejskie przełęcze, aż po słoneczne plaże Grado – ta przygoda miała wszystko, czego można oczekiwać od tygodniowej wyprawy z sakwami.
🇦🇹 Etap 1: Salzburg - Bischofshofen (57 km, 500m up)
Wystartowaliśmy z miasta Mozarta, gdzie zamiast “Małej nocnej serenady“ towarzyszył nam dźwięk przerzutek. Trasa wiodła wzdłuż rzeki Salzach, a my mijaliśmy malownicze alpejskie miasteczka. Niewątpliwą atrakcją był wodospad Gollinger Wasserfall. W Bischofshofen czekała na nas niespodzianka – słynna skocznia narciarska, gdzie co roku odbywa się finał Turnieju Czterech Skoczni.
🇦🇹 Etap 2: Bischofshofen - Mauterndorf (71 km, 1500m up)
Drugi dzień przywitał nas poważnym wyzwaniem – 1500 metrów przewyższenia! Ale za to jakie widoki! W Mauterndorf odkryliśmy średniowieczny zamek, który kiedyś służył jako punkt poboru myta. Ciekawostka: w latach 30. XX wieku zamek należał do Hermanna Epensteina, a jego chrześniakiem był… Hermann Göring! Dziś to piękne muzeum, gdzie można poczuć się jak w średniowieczu. Ale gwoździem programu był niesamowity wodospad Johannes Wasserfall - tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć!
🇦🇹 Etap 3: Mauterndorf - Millstatt (72 km, 1100m up)
Trzeci etap zawiódł nas nad malownicze jezioro Millstätter See. Woda w jeziorze ma jakość wody pitnej, a lokalne molo to idealne miejsce na zasłużony odpoczynek. Niektórzy skorzystali z możliwości kąpieli oraz pływania na SUP-ach. Na tym odcinku mieliśmy chyba jeden z przyjemniejszych podjazdów niemal zupełnie pustą drogą do ośrodka narciarskiego Schönfeld. A następnie dłuuugi i kapitalny zjazd!
🇦🇹/🇮🇹 Etap 4: Millstatt - Tarvisio (86 km, 650m up)
Czwarty dzień to przekroczenie granicy z Włochami! Tarvisio przywitało nas włoskim słońcem i zapachem espresso. To prawdziwy raj dla rowerzystów – miasto leży na oficjalnej trasie Alpe Adria i oferuje niesamowite widoki na Alpy Julijskie. Lokalny targ to obowiązkowy punkt programu – niektórzy z nas zaopatrzyli się w ser Montasio. Widoki tuż przed Tarvisio zwiastowało co nas czeka następnego dnia: Triglavski Park Narodowy!
🇮🇹/🇸🇮 Etap 5: Tarvisio - Bovec (71 km, 1400m up)
Piąty etap okazał się najtrudniejszy – 1400 metrów pod górę przez słoweńskie Alpy Julijskie! Ale Bovec wynagrodziło wszystkie trudy. To mekka sportów ekstremalnych nad szmaragdową rzeką Sočą (przede wszystkim rafting). Wjazd na przełęcz Vršič okazał się niesamowity nie tylko ze względu na widoki: tego dnia droga była zamknięta dla pojazdów, więc poza kilkoma owieczkami i kilkoma autami lokalnych mieszkańców, jechaliśmy zupełnie sami! Oczywiście nie można zapomnieć o regeneracji przy lokalnym piwie Laško (w tym roku 200 urodziny), które najlepiej smakowało w Planicy w słynnym ośrodku skoków i biegów narciarskich.
🇸🇮 Etap 6: Bovec - Nova Gorica (78 km, 700m up)
Szósty dzień przyniósł ulgę – “tylko“ 700 metrów przewyższenia! Nova Gorica to młode miasto z bogatą historią. Powstało w 1948 roku, gdy Gorizia została przyłączona do Włoch. Dziś to europejska stolica kultury 2025! Region słynie z win – dolina Vipava może się poszczycić największą liczbą rodzimych odmian winorośli w Słowenii. Tego dnia dopadła nas konkretna ulewa, od samego rana lało jak z cebra! Na szczęście posileni słoweńskim burkiem z serem (albo mięsem) daliśmy radę.
🇸🇮/🇮🇹 Etap 7: Nova Gorica - Grado (78 km, 450m up)
W dniu naszego wyjazdu Nova Gorica szykowała się do organizacji finiszu kolejnego etapu Giro d’Italia, jednak na nas czekał ostatni etap – i nagroda w postaci Adriatyku! Grado to perła północnego Adriatyku z ponad 100-letnią tradycją kurortową. Już cesarz Franciszek Józef ogłosił to miejsce “uzdrowiskiem“ w 1892 roku. Plaże z drobnym piaskiem, lazurowa woda i słynna terapia piaskowa to idealne zakończenie naszej przygody.
Po 520 kilometrach, 6300 metrach przewyższenia i niezliczonych “ale było stromoo!“ dotarliśmy do mety. Trasa Alpe Adria pokazała nam wszystko – alpejskie serpentyny, turkusowe rzeki, średniowieczne zamki i słoneczne plaże. A najważniejsze? Udowodniliśmy, że dla klubowiczów nie ma rzeczy niemożliwych, mimo chwilowego załamania pogody czy problemów technicznych!
W wyprawie udział wzięli: Krzysztof, Łukasz, Maciej, Mateusz, Michał, Paweł oraz “koledzy od roweru” spoza naszego teamu Darek i Tomek.
Tymczasem już planujemy kolejny wyjazd… 🚴♂️
PS. Przebieg trasy Alpe-Adria w naszym wykonaniu był zmodyfikowany, zwłaszcza w drugiej części. Oficjalny przebieg tego szlaku prowadzi od Tarvisio do Grado przez Włochy, my jednak bardzo chcieliśmy odwiedzić Słowenię. Naprawdę warto!